Współuzależnienie rodziców (cz. 1)
Część pierwsza: Miłość bezwarunkowa
Niedawno dotarła do nas tragiczna wiadomość o tym jak syn zabił matkę. Zdarzenie choć tak okropne i niewyobrażalne zainspirowało mnie do napisania niniejszego artykułu. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że to co napiszę poniżej w żaden sposób nie odnosi się do osób tego konkretnego zdarzenia. Jednak tematyka jaką poruszę, to w swych skrajnych przypadkach właśnie tak się kończy. Należy pamiętać, że działanie substancji psychoaktywnych może zmienić zdrowego w uzależnionego – co za tym idzie, w niektórych przypadkach – „świętego w potwora”. Jednocześnie chciałbym nadmienić, że artykuł ten jest adresowany przede wszystkim do rodziców dorosłych dzieci uzależnionych.
Niemal każdy z rodziców wyobraża sobie lub przynajmniej ma nadzieję, że kiedy dzieci dorosną to będą mogli się cieszyć z owoców swojego wychowania. Wielu rodziców swoich dorosłych dzieci właśnie tak ma i czują dumę oraz satysfakcję. Niestety jest część rodziców, którzy czują coś zgoła przeciwnego, tj. zawiedzione nadzieje i poczucie porażki wychowawczej. Część właśnie z tych rodziców trafia do nas, do poradni leczenia uzależnień. Przychodzi, ponieważ podejrzewa problem uzależnienia od swojego dziecka. Rodzic, który zgłasza się po pomoc z reguły wie, że coś jest nie tak, ale jednocześnie bardzo nie chce usłyszeć potwierdzenia swoich przypuszczeń. Marzy, by terapeuta „wyprowadził go z błędu”, by powiedział, że owszem, coś się dzieje, ale to jedynie przejściowe trudności, na pewno nie uzależnienie. Jednak, gdy po swojej opowieści słyszą, że syn/córka ma objawy uzależnienia, to wówczas pojawia się szok i przerażenie tak wielkie, że na początku nie ma miejsca na zgodę. Wówczas część rodziców już nie pojawia się ponownie w poradni, ponieważ do gry włączają się wszystkie możliwe mechanizmy obronne zaprzeczające problemowi dziecka. Minimalizują problem twierdząc np. że syn pije jak każdy, przecież nie pije za dużo wódki, tylko piwo, jak wypije to jest spokojny itp. Często racjonalizują problem, np. wypił, bo szef go wkurzył, krzyknął, bo ja krzyczałam, uderzył, ale nie zrobił tego specjalnie itp. Także obwiniają wszystkich, tylko nie syna/córkę, np. przez kolegów, przez pracę, przez żonę, ojca itp. Z drugiej strony rodzice funkcjonujący w społeczeństwie słyszą komentarze na temat narkomanów i alkoholików, być może sami często wyrażali się negatywnie o osobach zażywających, w przekonaniu, że dotyczy to tylko patologii, a my przecież jesteśmy normalną rodziną. Często rodzice żyją w lęku przed oceną innych. Boją się etykietki „matki/ojca narkomana, alkoholika”. Lęk jest tym większy im większa tajemnica a raczej poczucie tajemnicy.
Podejmują wówczas działania na własną rękę wmawiając sobie, że kto, jak nie rodzic, tylko on może pomóc dziecku. Na początku zawsze pojawiają się próby przemawiania dziecku do rozsądku, czyli proszenie, moralizowanie, straszenie itp. Gdy to nie działa to rodzice starają się minimalizować straty związane z nałogiem, np. spłacanie długów, wyręczanie w obowiązkach, czy próby kontrolowania. Ostatecznie w poczuciu całkowitej bezradności i wściekłości bywają próby usunięcia dorosłego dziecka z domu. W tym przypadku opiszę świadectwo jednej z pacjentek: Pamiętam dzień, kiedy kazaliśmy mu się spakować i wynieść. Zrobił to, a ja dwie godziny później zaczęłam go szukać, dzwonić po jego kolegach. Myślałam, że oszaleję, musiałam wiedzieć, gdzie jest, czy nic mu nie grozi. Szybko go znalazłam i znowu na moment odetchnęłam, bo moje „małe i bezbronne” dziecko było bezpieczne. Był płacz, przepraszanie. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że to wszystko było z jego strony grą. Nie podchodził poważnie do tego, co od nas słyszał. Mówił to, co chcieliśmy usłyszeć. To było jak zabawa w kotka i myszkę.
Trzeba pamiętać, że osoby aktywnie uzależnione nie widzą tego, co dla nich robią bliscy. Dla nich to kolejny dzień, kiedy mają wszystko. Nie boją się konsekwencji, bo o nich nie myślą, nie czują żalu, bo skupieni są na sobie i swojej potrzebie. Nie jest im wstyd, bo rodzice im ten wstyd zabierają. Nie chodzi tu oczywiście, że osoby uzależnione są na wskroś zdemoralizowane, są po prostu na wskroś uzależnione od swojej substancji. Jednak o ile można spróbować przekonać siebie, że nie ma się wpływu na to, co dzieje się z drugim człowiekiem, to jeśli chodzi o własne dziecko, braku wpływu nie umie się przyjąć. Dla rodzica jest to chyba najgorsza rzecz na świecie – pogodzić się z myślą, że nie masz wpływu na zdrowie, bezpieczeństwo, życie swojego dziecka. Życie w sensie dosłownym. Nie chodzi o to, że chciałbyś by poszedł na studia, a on woli kopać doły. Nie, tu chodzi o to, aby twoje dziecko … żyło!
Uzależnienie nie jest jak każda inna choroba. Kiedy dziecko ma chorą nogę, rękę czy nawet depresję, pojawia się współczucie. Rodzic dziecka uzależnionego od alkoholu czy narkotyków jest napiętnowany. Rodzic zaczyna szukać winy w sobie. Emocje rodziców wędrują od poczucia winy Jaki błąd popełniłem/łam?, Byłam złą matką/ojcem, do poczucia krzywdy Dlaczego moje dziecko mi to robi, przecież wszystko robiłem/łam dla niego. Bywa, że rodzic czuje gniew a nawet nienawiść wobec własnego dziecka, co może powodować ponowne poczucie winy a w konsekwencji uległość wobec destrukcyjnych zachowań dziecka.
Współuzależnienie w rodzicielstwie powoduje, że zaciera się granica pomiędzy tożsamością zażywającego dziecka i jego rodzicem. Rodzic całą swą energię koncentruje na tym, by poradzić sobie z sytuacją, zachować choć względną równowagę w patologicznie funkcjonującej rodzinie, przez co uzależnienie staje się kwestią najważniejszą. W przypadku czynnego uzależnienia koło się zamyka: rodzic żyje obietnicami dziecka a następnie zawodem, że znowu to samo. Czyli poczuciem winy, że nie udało się pomóc i że nie mógł zapobiec.
Nieleczona choroba rozwija się. Rodzice są w stanie bardzo długo tłumaczyć zachowanie dziecka i nie szukać pomocy. To tak jakby rodzic dziecka chorego na cukrzycę czy jakąkolwiek inną chorobę nie poszedł do lekarza, nie zdobył wiedzy na temat mechanizmów funkcjonowania choroby swojego dziecka ani sposobów życia z nią, tylko działał na własną rękę. Trzeba pamiętać, że uzależnienie jest chorobą chroniczną i postępującą, jeśli jest nieleczona, to prowadzi ostatecznie do zaburzeń psychicznych i śmierci dziecka. Wobec tej sytuacji rodzice uwikłani w objawy współuzależnienia będą świadkami stopniowego umierania swojego dziecka oraz jednoczesnego niszczenia pozostałych członków rodziny, ponieważ więź pokrewieństwa staje się kajdanami zniewolenia.
Współuzależnienie również jest jednostką chorobową, którą trzeba leczyć terapeutycznie. Tutaj dla wielu rodziców pojawia się bunt – Jak to, to nie on, tylko ja jestem chora! Wówczas część rodziców rezygnuje a część zaczyna rozumieć swoje funkcjonowanie w kontekście objawów współuzależnienia. Mówię o współuzależnieniu, które jest utrwaloną formą uczestnictwa w długotrwałej i niszczącej sytuacji życiowej związanej z patologicznym zachowaniem osoby uzależnionej. Dlatego zanim podejmie się walkę o siebie należy poznać objawy współuzależnienia. Poniżej przedstawię kilka podstawowych objawów współuzależnienia ze szczególnym uwzględnieniem rodziców dorosłych osób uzależnionych.
Objawy współuzależnienia rodziców
- Nadmierna ochrona dziecka
Czasem rodzice myślą, że są odpowiedzialni za swoje dzieci nawet wtedy, kiedy one są dorosłe. Taka postawa prowadzi do takich zachowań jak: niedopuszczanie, by ponosił on konsekwencje swojego nałogu, usprawiedliwianie go przed otoczeniem, pracodawcą, spłacanie jego długów, leczenie jego kaca, sprzątanie po nim, pomoc w higienie, przejmowanie jego obowiązków. - Nieudane próby wpływu
Na początku zawsze pojawiają się próby przemówienia dziecku do rozsądku. Wtedy dużo się tłumaczy, moralizuje, wyrzuca się, że powinien rodziców szanować, aż w końcu straszy obietnicami bez pokrycia. Widzi, że to wszystko nie działa, a mimo to dalej to robi. - Nadmierna kontrola
Występuje poczucie, że jeśli będzie dziecko kontrolowane, to przestanie lub znacznie ograniczy zażywanie. Występują wówczas zachowania takie jak: chowanie lub wylewanie, przeszukiwanie rzeczy osobistych, odbieranie pieniędzy, sprawdzanie telefonów, sprawdzanie, gdzie i z kim się spotyka. - Poczucie wstydu i winy za zachowania i błędy uzależnionego
Bardzo charakterystyczne dla rodziców jest obwinianie się, że nie potrafią pomóc. Również za sformułowaniem „rodzic narkomana/alkoholika” kryje się wiele społecznych ocen, które często powstrzymują rodziców przed poszukiwaniem pomocy. - Zachowania tuszące konsekwencje uzależnienia
Osoby współuzależnione często budują cały system kłamstw i zaprzeczeń, w które uwikłani są wszyscy domownicy, a którego celem jest zachowanie dobrego imienia rodziny. Utrzymywanie nałogu i jego konsekwencji w tajemnicy przed otoczeniem. Jeśli problemu nie można ukryć pojawia się usprawiedliwianie. - Zaniedbywanie pozostałych członków rodziny
Całkowite skupienie się na uzależnionego powoduje zaniedbywanie pozostałych członków rodziny. Najbardziej jaskrawym przykładem jest zaniedbanie niepełnoletnich dzieci, które jeszcze są w domu. Często okazuje się, że potrzeby dorosłego dziecka są ważniejsze od potrzeb niepełnoletnich dzieci lub wnuczków. Zdarza się tak, że rodzice włączają niepełnoletnie dzieci w problem uzależnionego rodzeństwa. - Zaniedbywanie własnych potrzeb
Przekładanie spraw dotyczących osoby w nałogu nad własne pragnienia, ambicje, cele a nawet zdrowie. - Wysoka tolerancja na patologiczne zachowania osoby uzależnionej
Może dochodzić również do tego, że rodzice godzą się na przemoc fizyczną, aby ustrzec bliską osobę przed karą czy więzieniem. Bardzo często ukrywają lub tłumaczą agresję dziecka. Jest to już ostatni etap całkowitego podporządkowania się uzależnionemu dziecku i prowadzi do śmierci jednego z nich, rodzica lub dziecka.
Jak widać powyżej objawy te mogą skutecznie zniszczyć życie niejednego rodzica, ale również pozostałych członków rodziny. Przychodzi mi na myśl polski serial z lat osiemdziesiątych „Ballada o Januszku”, który z tragicznym realizmem oddaje sens uwikłania się rodzica w uzależnienie syna. Opisuje czasy sprzed wielu lat, ale jakże nadal aktualne. Dlatego powyższą treść artykułu dedykuję Wam Drodzy Rodzice uzależnionych dzieci, abyście wiedzieli, że oddawanie swojego życia za dzieci ma tylko sens, jeśli to przynosi dobre owoce. Jednak w tym przypadku to nie działa. To co warto zrobić i co działa przekażę w następnym artykule, który opublikuje w przyszłym tygodniu.
Opracował
Dariusz Soborczyk – specjalista psychoterapii uzależnień